Deprecated: Function eregi() is deprecated in /home/rojektv/domains/rojek.tv/public_html/includes/main.php on line 12
ROJEK.TV - Australia i Oceania - Ciekawostki
Australia i Oceania - Ciekawostki

Australia i Oceania jest najmniejszym kontynentem świata. Same wyspy Oceanii są rozproszone na wielkiej powierzchni Oceanu Spokojnego i mają łączną powierzchnię 1,2 mln km kwadratowych. Dominującymi krajami są w tym rejonie Australia i Nowa Zelandia.

Australia jest szóstym krajem pod względem wielkości powierzchni. Mieszka w niej około 22 mln ludzi, ale także, co ciekawe 12 procent światowej populacji owiec. Symbolami Australii są kangury, koale i strusie. Bardzo wielki odsetek ludności nie urodziło się w Australii, co świadczy o przyjaznej polityce emigracyjnej. W wyborach tajnych pełnoletni obywatel ma obowiązek oddania ważnego głosu. Inaczej płaci ustawową karę w wysokości 50 $.

Nowa Zelandia to najbardziej turystycznie zoraganizowany kraj na świecie /moja opinia/. Każda rzeka czy góra jest przystosowana jako jakaś atrakcja turystyczna. Wszędzie dostanie się kompletną informację o lokalnych atrakcjach turystycznych, a rzeczywiście mają co pokazywać. Największe miasto Auckland jest bardzo kosmopolityczne, spotkać można ludzi z wszystkich zakątków świata, a co najważniejsze - mają szansę na pełną integrację w tym kraju. Spotyka tam się restauracje ze wszystkich zakątków świata, prowadzone przez emigrantów z Korei, Wietnamu, Włoch, Rosji także z Iranu i Brazylii. Takie udało mi się spotkać, a nie będę wspominał o światowo-globalizacyjnych markach, bo i po co. Należy wspomnieć też o niesamowitych winach, szczególnie o zrobionych z gron sauvignon blanc, chardonnay czy pinot noir, które można skomponować z bogatą ofertą serów. Za doradą barmana w jednym barze spróbowałem chardonnay z niebieskim serem pleśniowym... Do dziś pamiętam.

Papua Nowa Gwinea kraj z tych, co należy odwiedzić podczas próby zrozumienia zorganizowania i funkcjonowania świata. W kraju tym większość infrastruktury transportowej czyli skąpa sieć dróg i powojenne wojskowe lotniska, zamienione teraz na cywilne, są jedyną szansą, by gdziekolwiek dotrzeć. Ważnymi arteriami transportowo-komunikacyjnymi są też rzeki; jednak tutejsze rzeki są całkiem inne od nam znanych; gdzieś niedaleko ujścia na ostatnich kilometrach tworzą nawet rozlewiska na 30 km szerokie, a wiele wysp tworzonych z naniesionego mułu zmienia krajobraz, gdzie poruszać mogą się tylko tubylcy dobrze orientujący się w tym dzikim terenie. Do tych problemów dochodzą także takie, które ludzie sami sobie stwarzają. Po ostatnich wyborach przegrani kandydaci do parlamentu poczuli się tak urażeni, że na drogach przechodzących przez ich tereny /klany/ porozbierali mosty. Jeżeli górski rejon miasta Mount Hagen połączony jest z resztą kraju jedną drogą, która jest niezbędna i dojdzie do sytuacji, że ta droga jest nieprzejezdna, to mamy problem, którego rozwiązanie może doprowadzić do lokalnej wojny. Po tegorocznych wyborach zginęło już 32 ludzi, a wg opowieści polskich misjonarzy o prawie jakie tutaj obowiązuje, może na tym się nie skończyć. Klan /rodzina/ za każdego zabitego żąda krwi i śmierci kogoś z klanu mordercy. I tak bez końca może trwać taka sytuacja. Podczas przejazdu samochodem z Lea do Goroki zauważyliśmy wywróconą ciężarówkę z dwoma kontenerami; jeden załadowany był coca colą, a drugi kostkami rosołowymi. Celowo używam tu czasu przeszłego, bo na miejsce wypadku zbiegli się mieszkańcy wszystkich okolicznych wiosek i rozładowali w mig cały ten towar. Dzika radość w ich oczach, że mogli nabrać tyle ile są w stanie unieść...Dziwiło zachowanie policji, która obstawiała to miejsce na radar, czyli gdzieś po 5 kilometrów w każdą stronę drogi. Ale tego żywiołu chyba nie byliby w stanie opanować, bo jak nam później powiedziano, że ich rodziny mieszkają gdzieś w okolicznych wioskach i coś z tego też będą mieć. Więc interwencja w momencie, gdy kontenery będą już kompletnie puste wydaje się dla nich słuszna.

Papua Nowa Gwinea jest bardzo bogata w surowce naturalne, które już znalazły chętnych, by je wydobywać. Ropą rządzą Amerykanie z Exxon, są tam kopalnie złota i niklu, jest tam gaz i są tam....już Chińczycy. Widać, że prowadzą tam wielkie inwestycje, bo na lotniskach napisy są także w języku chińskim. Brak możliwości dotarcia drogą lądową jest wielką szansą rozwoju dla komunikacji lotniczej, co już widać na przepełnionych i powoli rozbudowujących się lotniskach. Inna sprawa to niesamowicie drogie bilety lotnicze, cenowo niedostępne dla zwykłych ludzi oraz niepoważne traktowanie pasażerów "w temacie" punktualność. Jest jednak problem z określeniem "zwykli ludzie"; w tym kraju wygląda to zupełnie inaczej - czy zwykłymi ludźmi są ci, co mają buty lub chodzą boso ? Czy może ci, co mają jakąś pracę, czy ci co tylko próbują coś sprzedać? Problemem wielkim dla tych ludzi jest brak dostępu do pieniędzy, które niestety nie rosną w dżungli, a jak tu coś sprzedać, jak w takiej samej sytuacji jest większość ludzi w tym kraju. Ale "podtykane" im dobra konsumpcyjne kuszą ich skutecznie, czyniąc z nich niewolników tych gadżetów. Telefon komórkowy pokazał w tym kraju, jak można się było obyć bez telefonu przewodowego jako elementu pośredniego w telekomunikacji. Parę lat /około 5-ciu/ komórka rozpoczęła swoją ekspansję na Papuasów, trzeba przyznać ekspansję bardzo skuteczną. Człowiek nie posiadający jakiegokolwiek stałego dochodu dostaje za 20 kina aparat telefoniczny z kartą SIM na 5 kina do wydzwonienia. Dla orientacji za jednego dolara amerykańskiego dostałem 1,93 kina; minuta rozmowy z Europą kosztowała 1,73 kina, a rozmowy lokalne to około 0,20 kina za minutę. Taki szczęśliwy właściciel komórki ma jeszcze jeden problem, gdzie doładować baterię po wyczerpaniu, bo prąd nie jest powszechnie dostępny. Ale to już pole do popisu przedsiębiorczych Chińczyków, którzy za 2 kina użyczają prądu z agregatu prądotwórczago lub ogniwa solarnego, by telefon mógł działać. Całe to używanie komórki powoduje, że życie kręci się wokół zdobywania pieniędzy na to, by komórka mogła działać. I dlatego zdarzają się kradzieże i rabunki.

Baza noclegowa poza Port Moresby prawie nie istnieje, a o cenach lepiej się nie wypowiadać. Ceny hoteli należą do abstrakcyjnie wysokich, biorąc pod uwagę standard jaki oferują. Chyba brak konkurencji i skłonność wrodzona do 100% marży są tego powodem. Pierwszy raz w moim życiu za bardzo ubogi standard pokoju, wprawdzie z klimatyzacją indywidualną zamontowaną nad oknem, bez śniadania w cenie za pokój z restauracją bardziej przypominającą stołówkę, zapłaciłem 355 kina czyli około 190 dolarów. Dlaczego piszę o wrodzonej skłonności do 100 % marży? W rozmowie z misjonarzami często zadawaliśmy pytanie o poziom cen w PNG, bo wszędzie nas szokowały. Prawdopodobnym powodem jest chyba nieumiejętność liczenia zysku, a podwojenie ceny zakupu dawało pewność zarobku. Wielu oferujących swoje wyroby za 100 kina bez pytania z mojej strony zniżało cenę do 20 kina. Zdawało mi się, że pojęcie funkcjonowania pieniądza w obrocie nie do końca tam jest rozumiane. A tłumaczenie, ze niższa cena pozwoli na zwiększenie obrotu podobno do nich nie dociera. Czasem, jak opowiadał nam misjonarz O.Bogdan, zapasy handlowe, które miały być zaczątkiem biznesu, zostały zjedzone przez rodzinę z powodu braku chętnych do zakupu po takich cenach. Ale w takich społeczeństwach, o których zapomniała cywilizacja, teraz trudno nadrobić zaległości, bo i my "ludzie cywilizacji" myślimy innymi kategoriami. Dla nich podstawą życia są poletka i ogrody, na których pracują kobiety zakupione za umowną, dość wysoką cenę. Pytałem też o powód wielkiej ilości dzieci, gdy rodzinom nie powodzi się zbyt dobrze i muszą jeszcze płacić za ich edukację. I tutaj dość logiczny wywód przedstawił O.Zygmunt. A mianowicie w PNG, w przeciwieństwie do Indii czy Chin, bardziej pożądane są córki, bo przyszły mąż wraz z rodziną i swoją wioską muszą zapłacić za przyszłą żonę. Bo dobra żona musi być piękna, a tam wzorcem piękna jest kobieta o szerokim nosie i wielkiej stopie, a ponadto musi rodzić dzieci i pracować na polu. O.Bogdan mówił też nam o "popycie" na panny z dzieckiem, bo wtedy potencjalny kandydat na męża ma pewność, że żona jest "pełnowartościowa". Za żonę rodziny rozliczają się przeważnie świniami, które tam są ważnym elementem płatniczym. Nie będę tu podawał dokładnych cen za żony, ale świnie można policzyć na palcach jednej ręki. Wielbiciele piwa też nie będą mieli okazji napić się taniego piwa, które tu kosztuje za puszkę około 5-6 dolarów i w przypadku nalotu pięciu turystów na bar może się szybko skończyć. Tak było na wyspach Trobrianda, gdzie po dwóch dniach na całej Kiriwinie /największa wyspa Trobriandów/ zabrakło piwa, czyli napoju, po którym nigdy podczas moich podróży po świecie nie miałem sensacji żołądkowych.