Deprecated: Function eregi() is deprecated in /home/rojektv/domains/rojek.tv/public_html/includes/main.php on line 12
ROJEK.TV - Antarktyda - Ciekawostki
Antarktyda - Ciekawostki
Na Antarktydę dotarłem statkiem przystosowanym do pływania po Oceanie Antarktycznym, który nazywał się "Clipper Adventure" i pływał pod banderą Wysp Bahama. Wcześniej nazywał się "Ałła Tarasowa" i pływał pod radziecką banderą wraz z innymi siostrzanymi statkami, z których spotkaliśmy jeden na wodach antarktycznych, a był(a) nim "Lubow Orłowa". W rejs wyruszaliśmy z Ushuaia, najbardziej na południe wysuniętego miasta świata cieśniną Beagle'a, która ma długość około 370 km, a szerokość od 200 metrów do 3 km i przebiega pomiędzy wyspami Ziemi Ognistej. Są to niebezpieczne tereny do nawigacji i trzeba korzystać z usług lokanych nawigatorów. Inna sprawa, to prawie sztormowa pogoda; wiatr 6 stopni w skali Beauforta to tam jest super pogodą. Problemy z morską chorobą dopadły większość pasażerów; najlepszym sposobem na przetrwanie i przetrzymanie tej dolegliwości jest sen. Więc wielu nie wychodziło na posiłki ze swoich kabin przez kilka dni, aż do momentu, gdy organizm zaakceptował tą wieczną "kołyskę". Niektórzy pomagali sobie plastrami klejonymi za uchem z jakimś medykamentem, ale efekt nie zawsze był zadawalający. Po opuszczeniu cieśniny i wyjściu na otwarty ocean wiatr się wzmógł, ale jakoś lepiej wszyscy się czuli. Było widać, jak wszyscy na coś czekają...a to na wieloryby, góry lodowe czy inne zjawiska. W końcu dotarliśmy do miejsca, gdzie zimniejsze wody Oceanu Antarktycznego mieszają się z cieplejszymi wodami Atlantyku, czyli dotarliśmy do umownej granicy z Antarktydą. Wielką radość wszystkim sprawiła mała "górka" lodowa, obfotorafowana przez każdego, bo była pierwszą na naszej drodze. A potem było ich tyle i jakie duże... Zbliżała się nastęna część naszej ekspedycji - przygotowanie się do wodowania zodiakami i postawienie nogi na stałym lądzie Antarktydy; nie jakiejś wyspy, ale Antarktydy, co dla większości było pierwszym razem. Lądowanie odbywało się z wszelkimi restrykcjami organizacji chroniących ten kontynent przed zbytnią ingerencją człowieka. Tak więc ograniczana była liczba osób, które w danej chwili przebywały na lądzie; niesamowicie skrupulatne mycie środkami dezynfekującymi butów przed i po zejściu na ląd; instrukcje, jak zachowywać się w stosunku do spotykanych zwierząt, a w szczególności bardzo "ufnych" pingwinów. Kto z naszej grupy nie pamięta pani "Zośki", która egzekwowała skutecznie te instrukcje. A szczególnie Piotr, którego ubrała w żółte nieprzemakalne spodnie ochronne ;)) może coś na jej temat powiedzieć. Od pierwszych dni na statku były prowadzone wykłady z różnych dziedzin, dotyczących Antarktydy. Byli naukowcy zajmujący się geologią, glacjologią, byli także spejaliści od fauny i flory Antarktydy. Kto nie był tam, nie jest w stanie zrozumieć, jak bogate jest tam w lecie życie; ile ptaków próbuje znaleźć miejsce na gniazda w tym niesprzyjającym terenie, jak ważne jest pojęcie łańcucha pokarmowego dla poszczególnych gatunków, kto dla kogo jest pokarmem w tej ciągłej walce o przetrwanie. No i w końcu ten największy na świecie ssak zwany wielorybem, który pozwolił nacieszyć nam się kilkadziesiąt razy swoją obecnością. Brutalnością natury można nazwać postępowanie starszego pisklaka, który niszczy swojego młodszego brata, by mieć większe szanse do przeżycia. To zjawisko zaobserwowałem u wydrzyka antarktycznego i trudno było mi to zaakceptować. Jednak prawo silniejszego w tamtych warunkach jest prawem dominującym.